sobota, 13 grudnia 2014

I



Chciałam po prostu być szczęśliwą nastolatką.
Chciałam być taka jak inni. Rozmawiać i śmiać się z innymi na przerwach, siadać z koleżankami w ławkach, chodzić z nimi razem po szkole do domu, spotykać się.. Ale tak nie było. Byłam grubą świnią, samotną, przezywaną, nienawidziłam siebie samej, więc dlaczego ktoś inny miał mnie lubić i akceptować? Pogodziłam się z tym smutnym życiem. Tak jakby.. Było mi naprawdę ciężko. Nienawidziłam tego uczucia, gdy ktoś pokazywał na mnie i po cichu coś szeptał, a następnie się śmiał. Nie miałam  nikogo komu mogłabym się zwierzyć. Mama była zapracowana, nie interesowała się mną. Wiem, że mnie kochała, ale była zabiegana. W domu byliśmy same. Mój tata odszedł i mieszka gdzieś indziej. On jedyny mnie zawsze rozumiał, ale nie potrafiłam mu wybaczyć tego, że odszedł i nas zostawił. Jedyną rzeczą, której mogłam się zwierzyć i wszystko z siebie wyrzucić był mój pamiętnik, który leżał zawsze pod poduszką w pokoju i w trudnych chwilach pisałam wszystko co mnie gryzło. No i oczywiście najważniejszą rzeczą w moim życiu było jedzenie. Zawsze gdy miałam zły humor, to opychałam się słodyczami do pełna. Na chwilę miałam dobry humor, przyjemność, ale po ceremonii obżarstwa nadchodziły wyrzuty sumienia. Byłam wściekła na siebie i jeszcze bardziej zła. Pewnego dnia jednak postanowiłam to zmienić raz na zawsze.